Nad tym wpisem myślałam dosłownie parę minut

Kilka
dni temu wybrałam się z Wiki spacerkiem do dziadków na ogród, gdyż tam
jest dla niej huśtawka a Wiktoria od rana powtarzała, że dzisiaj chce
husiu husiu.
Dziadkowie robili porządki na działce, sadzili pomidorki, ogórki i inne ulubione babusi ziółka. Dziadzio miał dzień wolny od pracy i był chętny zająć się wnuczką, zwłaszcza że Wiki pierwsze co porwała go za ręka i postanowiła, że będą siedzieć na desce i grzebać w kamykach. Około 2 miesiące temu, przy pierwszych promykach słońca kiedy można było wyjść na ogród, dziadek pokazał Wiktorii jak stuka się kamykiem o drugi kamyk i wydobywa się specyficzny zapach. Była zachwycona i nie zapomniała o tak wspaniałej zabawie! Siedzieli na tej desce przy kamykach dobre pół godziny, pocierali krzemienie i wąchali. Przypomniały mi się moje lata dzieciństwa kiedy nie było komputerów, konsoli, telefonów komórkowych i musieliśmy sami wymyślać dla siebie zabawki i zajmować sobie czas.
Dziadkowie robili porządki na działce, sadzili pomidorki, ogórki i inne ulubione babusi ziółka. Dziadzio miał dzień wolny od pracy i był chętny zająć się wnuczką, zwłaszcza że Wiki pierwsze co porwała go za ręka i postanowiła, że będą siedzieć na desce i grzebać w kamykach. Około 2 miesiące temu, przy pierwszych promykach słońca kiedy można było wyjść na ogród, dziadek pokazał Wiktorii jak stuka się kamykiem o drugi kamyk i wydobywa się specyficzny zapach. Była zachwycona i nie zapomniała o tak wspaniałej zabawie! Siedzieli na tej desce przy kamykach dobre pół godziny, pocierali krzemienie i wąchali. Przypomniały mi się moje lata dzieciństwa kiedy nie było komputerów, konsoli, telefonów komórkowych i musieliśmy sami wymyślać dla siebie zabawki i zajmować sobie czas.
Dziadek miał w zanadrzu jeszcze parę innych zabaw w ogrodzie, które
pamięta ze swoich lat dziecięcych. Pokazał Wiktorii m in. jak można grać
na mleczach. Trzeba oderwać delikatnie błonkę z łodyżki mlecza i
wsadzić między wargi. Ile było radochy jak dziadziuś grał na mleczu!
Prawie jak słowik
Wika spacerowała zrywając każdego mlecza jaki był pod ręką i sama
próbowała swoimi malutkimi ustami zagrać tak jak dziadek. Chyba musi
jeszcze trochę poćwiczyć 


Ale dziadzio pokazał też jak się robi piszczałkę, również z łodyżki mlecza. I to Wiki już lepiej wychodziło 

I kolejne pół godziny z głowy! Dziecko wniebowzięte!
Kolejną atrakcją było strzelanie z liści bzu…. tego to nawet ja nie znałam
Zrywasz w miarę dużego liścia, układasz go na dłoni i drugą ręką
uderzasz o liść. Liść pęka a przy tym słychać zabawny wystrzał. Wiki
usiłowała powtarzać wszystko tak samo.

A jak po godzinie czasu zabawa z liśćmi się znudziła to powracała do kamyczków 

W
tym momencie zastanawiam się nad sensem zawalania dziecka ogromem
nowoczesnych zabawek dostępnych w sklepach. Półki uginają się pod
ciężarem różnorakich klocuszków, gier, rowerków, wózków, domków, lalek,
koparek, ciężarówek i wielu wielu innych rozrywek dla dzieci. Można by
wymieniać w nieskończoność. Nie jestem przeciwniczką nabywania mądrych,
edukacyjnych i rozwijających zabawek ale wydaje mi się że zdrowy
rozsądek i umiar będą najlepszym doradcą podczas zakupów.
Tak
proste zabawy w ogrodzie a dały tyle radości mojemu dziecku. I co
najważniejsze – ten czas spędzony razem z rodziną, dziadkiem – bezcenny.
Ania
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz