Oliwka – jeden z podstawowych kosmetyków do pielęgnacji skóry nowo narodzonego maluszka. Nie spotkałam jeszcze mamy, która by ani razu nie użyła tego produktu.
To
był mój must have, gdy kompletowałam wyprawkę dla synka. Parę tygodni
przed porodem weszłam do drogerii i nabyłam pierwszą lepszą oliwkę. Nie
zastanawiałam się wtedy nad składem, zapachem czy poręcznością
opakowania – po prostu kupiłam ten złoty, tłusty płyn i skreśliłam
pozycję z mojej listy zakupów. „Schody” zaczęły się po narodzinach Julka
– pierwsza kąpiel, pierwsze oliwkowanie i …
jakaś masakra. Przy każdym dozowaniu kosmetyku trochę oliwki
wyciekało na butelkę, wyciekanie to spowodowało, że butelka ślizgała się
w dłoni, jak się ślizgała to zdarzało mi się jej trochę wylać na
ręcznik czy ubranie (w tym momencie pewnie myślicie – co za niezdara
:)), to z kolei generowało plamy – i to plamy nie do sprania. Do tego
zapach kosmetyku był delikatnie mówiąc średni. Zużyłam opakowanie
feralnej oliwki do końca nabawiając się przy tym lekkiej nerwicy i
postanowiłam, że następny zakup tego kosmetyku będzie przeze mnie lepiej
przemyślany.
Zaczęłam szperać w internecie i tak trafiłam na niejedną pozytywną recenzję
oliwki HiPP Babysanft. Stwierdziłam, że spróbuję – a nóż widelec trafię
na prawdziwy oliwkowy hit. Pierwsze co mnie urzekło to opakowanie –
zgrabne, wyprofilowane tak żeby łatwo trzymało się w dłoni i takie
matowe, jakby pokryte pudrem. Kolejny plus oliwka zebrała za śliczny
zapach, następny za skład – zero substancji zapachowych, olejków
eterycznych, barwników, substancji konserwujących, emulgatorów,
parabenów i surowców pochodzenia zwierzęcego. Za to ekologiczny olejek
migdałowy BIO jako podstawa kosmetyku. Do tego całkiem przystępna cena
bo ok. 13 zł / 200 ml.
Jeszcze tego
samego dnia kosmetyk przetestowałam na synku i zrozumiałam skąd te
pozytywne opinie w necie – oliwka trafiała z opakowania prosto na dłoń, a
jeśli nawet troszkę jej pociekło po opakowaniu to matowa butelka
„wchłaniała” jej nadmiar – zero ślizgania
Zapach nieziemski – mogłabym wąchać Julka godzinami:) Do tego idealnie
nawilżyła skórę małego, pozostawiając ją miękką i gładką. Dodatkowy plus
za wydajność i za spieralność – nawet gdy troszkę oliwki wylało się na
ubranie to plamy znikały po jednym praniu. Także z całego serca polecam,
bo to mój kosmetyczny hit i mimo, iż synek ma już 21 miesięcy to ciągle
pozostajemy wierni tej oliwce :)))

Moja ocena kosmetyku: 6 (w skali od 0 – 6)
Natalia
Zdjęcia własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz