piątek, 6 czerwca 2014

Hipp Babysanft - oliwka pielęgnacyjna od 1. dnia życia.


Oliwka – jeden z podstawowych kosmetyków do pielęgnacji skóry nowo narodzonego maluszka. Nie spotkałam jeszcze mamy, która by ani razu nie użyła tego produktu.

To był mój must have, gdy kompletowałam wyprawkę dla synka. Parę tygodni przed porodem weszłam do drogerii i nabyłam pierwszą lepszą oliwkę. Nie zastanawiałam się wtedy nad składem, zapachem czy poręcznością opakowania – po prostu kupiłam ten złoty, tłusty płyn i skreśliłam pozycję z mojej listy zakupów. „Schody” zaczęły się po narodzinach Julka – pierwsza kąpiel, pierwsze oliwkowanie i … jakaś masakra. Przy każdym dozowaniu kosmetyku trochę oliwki wyciekało na butelkę, wyciekanie to spowodowało, że butelka ślizgała się w dłoni, jak się ślizgała to zdarzało mi się jej trochę wylać na ręcznik czy ubranie (w tym momencie pewnie myślicie – co za niezdara :)), to z kolei generowało plamy – i to plamy nie do sprania. Do tego zapach kosmetyku był delikatnie mówiąc średni. Zużyłam opakowanie feralnej oliwki do końca nabawiając się przy tym lekkiej nerwicy i postanowiłam, że następny zakup tego kosmetyku będzie przeze mnie lepiej przemyślany.

Zaczęłam szperać w internecie i tak trafiłam na niejedną pozytywną recenzję oliwki HiPP Babysanft. Stwierdziłam, że spróbuję – a nóż widelec trafię na prawdziwy oliwkowy hit. Pierwsze co mnie urzekło to opakowanie – zgrabne, wyprofilowane tak żeby łatwo trzymało się w dłoni i takie matowe, jakby pokryte pudrem. Kolejny plus oliwka zebrała za śliczny zapach, następny za skład – zero substancji zapachowych, olejków eterycznych, barwników, substancji konserwujących, emulgatorów, parabenów i surowców pochodzenia zwierzęcego. Za to ekologiczny olejek migdałowy BIO jako podstawa kosmetyku. Do tego całkiem przystępna cena bo ok. 13 zł / 200 ml.

Jeszcze tego samego dnia kosmetyk przetestowałam na synku i zrozumiałam skąd te pozytywne opinie w necie – oliwka trafiała z opakowania prosto na dłoń, a jeśli nawet troszkę jej pociekło po opakowaniu to matowa butelka „wchłaniała” jej nadmiar – zero ślizgania :) Zapach nieziemski – mogłabym wąchać Julka godzinami:) Do tego idealnie nawilżyła skórę małego, pozostawiając ją miękką i gładką. Dodatkowy plus za wydajność i za spieralność – nawet gdy troszkę oliwki wylało się na ubranie to plamy znikały po jednym praniu. Także z całego serca polecam, bo to mój kosmetyczny hit i mimo, iż synek ma już 21 miesięcy to ciągle pozostajemy wierni tej oliwce :)))

Moja ocena kosmetyku: 6 (w skali od 0 – 6)

Natalia

Zdjęcia własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz