sobota, 21 czerwca 2014

Reima.


Od zeszłego sezonu jesiennego poszukiwałam kurtki przeciwdeszczowej dla Wiki. Pierwsze moje myśli krążyły wokół najzwyklejszej peleryny, którą pamiętam z lat szkolnych. Każdy miał obowiązek posiadać takową w plecaku na wycieczce, w razie nieprzewidzianego oberwania chmury. Zazwyczaj były jednokolorowe i jednorazowe :). Osobiście nie przepadałam za nimi dlatego postanowiłam, że dla mojego dziecka może uda mi się wytropić coś co będzie nie na jedno wyjście a spełni rolę i peleryny i ładnego okrycia wierzchniego.
Moje polowania trwały przez cały poprzedni sezon jesienno-zimowy aż do teraz. Trwało to tyle może dlatego, że Wiki dość późno zaczęła sama chodzić. Niby byłam zdecydowana na zakup ale z drugiej strony jak iść na deszczowy spacer z dzieckiem ledwo stąpającym po ziemi. Chyba musiałabym zakupić coś w formie kombinezonu :)
I jak to mówią - nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. Przez ten czas mogłam zorientować się w temacie co obecnie producenci proponują dla małych dzieci. Przetrząsałam internet wzdłuż i wszerz. Allegro i Olx odwiedzałam systematycznie szukając czegoś używanego coby fortuny nie stracić :) Ciągle natrafiałam na wszelakie odcienie różu, a nie tego chciałam. Któregoś dnia na jednej z aukcji zauważyłam turkusową kurteczkę. Kolor bardzo rzucał się w oczy, a że uwielbiam wszelkie odcienie niebieskiego, od razu zaciekawiła mnie. Klikam, patrzę - kolor piękny, wzorek jeszcze słodszy, cena wyjściowa ok, a firma? - Reima! Od razu zaświeciła mi się żaróweczka w głowie, że przecież to ta sama firma o której Natalia wspominała podczas szukania kombinezonu zimowego dla Jula. Jedyne co pamiętałam to to, że ceny były niebotyczne tzn. na nasze budżety za wysokie i wiedziałam, że Reima pozostaje w świecie marzeń. A tu Reima za cenę 40 zł? Była to licytacja, więc przewidywałam, że cena pójdzie w górę. Pierwsze co zrobiłam, to upewniłam się u specjalistki Natalii (w internecie przejrzała tą firmę do suchej nitki :p ), że kurtka to faktycznie oryginał a nie podróbka. Ustaliłam ile maksymalnie mogę wydać na kurtkę tego typu i zaczęłam licytację. Nie ukrywam, że byłam strasznie podekscytowana całą sytuacją a gdy wygrałam aukcję z ceną 62zł byłam wniebowzięta :D Od razu zrobiłam przelew i czekałam na paczkę. Gdzieś tam w środku miałam maleńkie wątpliwości i pomyślałam że może upadłam na głowę, że jednak to nie jest pelerynka za 10zł. Ale skupiałam się na plusach; rozmiar który zakupiłam to 92 więc myślę, że spokojnie będzie w użytku do następnego lata. Kolor jak i wzór w pracowite mrówki nadaje się zarówno dla dziewczynki jak i dla chłopca także tego... kurtka "przyszłościowa" :D, no i firma - z opowiadań - najlepsza jakość. Pozostało już tylko czekać i testować.

I nadszedł ten dzień - paczka dotarła w moje ręce. Kopertę rozszarpałam jakbym była na głodzie :) Pierwsze wrażenie - piękny kolor, świetny wzór. Ale przecież nie to jest najważniejsze. Obie z Natalią stwierdziłyśmy, że wykonanie pierwsza klasa. Materiał cieniutki ale zarazem wydaje się bardzo mocny i powinien przetrzymać nie jedną wichurę. Posiada odpinany kaptur oraz dodatkowe guziczki. Zapinana jest na zamek a rękawy zakończone są gumeczką. Kurtka jest przeciwdeszczowa oraz chroniąca przed wiatrem. Na moją Wiki dostatnia, a więc prawdopodobnie zmieści się pod nią i sweter i grubszy polar, albo oba na raz ;)
Podsumowując - kurtka po testach - nie żałuję zakupu. Jeśli tylko uda wam się gdzieś wyhaczyć Reimę w dobrej cenie - polecam.


Ania
Zdjęcia własne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz