środa, 18 czerwca 2014

Przebijać czy nie przebijać? - oto jest pytanie!


Zdaję sobie sprawę, że temat przebijania uszu maleńkim dziewczynkom jest dość kontrowersyjny, ale postanowiłam napisać o tym parę słów. Jest to oczywiście moja opinia i zapewne wiele z Was będzie miało odmienne stanowisko.

Nie wiem dlaczego, ale już w ciąży wiedziałam, że nie będę spieszyć się z przebiciem uszu mojej córce. Na pewno nie była to jedna z pierwszych myśli, które wpadły mi do głowy jak dowiedziałam się jaka będzie płeć dziecka (chyba w ogóle nie pomyślałam o tym dopóki ktoś mnie o to nie zapytał). Teraz Wiki ma 2 latka i nadal nie posiada kolczyków. Temat do mnie wrócił, gdy córa powiedziała mi (oczywiście na swój sposób, bo jeszcze nie mówi pełnymi zdaniami), że chce mieć kolczyki! Bo przecież babcia ma, ciocia ma, mama ma! I ja też chce mieć! :) Pomyślałam, że może nadszedł ten odpowiedni moment. Ale czy Wiki jest świadoma czego chce? Sama nie wiem, ale osobiście nie widzę potrzeby dodatkowego strojenia biżuterią miesięcznej dziewczynki – przecież sama w sobie taka mała kruszyna jest słodka. I już słyszę głosy, że przecież lepiej przebić uszka jak dziecko nie jest świadome co je czeka i nie będzie pamiętać bólu. Ale czy jak będzie mieć 5, 10, 18 lat to będzie wiedzieć jaki ból ją czeka? Wydaje mi się, że dopóki sama tego nie doświadczy to z opowiadań może się tylko domyślać. A czy my, kobiety które mamy przebite uszy i pamiętamy dokładnie kiedy to było – to czy pamiętamy jaki to był ból? Ja osobiście pamiętam, że było to ogromne przeżycie, prawie jak wejście w dorosłość! Ból oczywiście musiał być, ale dzisiaj kompletnie nie pamiętam jak wielki. Z opowiadań matek, które mają już ten „problem” za sobą, wiem, że teraz samo przebicie uszu odbywa się za pomocą pistoletu, bardzo szybko i podobno bezboleśnie, kolczyki w momencie przebicia są już w uszach. Cieszy mnie to, że technika poszła tak do przodu :) Za moich czasów było to wyparzenie zwykłej igły do szycia, że niby dezynfekcja i sruuu w ucho!
Kolejnym argumentem przeciw przebijaniu, w moim przypadku, był ciągły strach o to czy nie zahaczę kolczyka przy zakładaniu bluzeczki czy bodziaka. Może ja jestem przewrażliwiona? Wiem jedno – czasami jestem roztargniona więc wolałam nie ryzykować. Teraz zastanawiam się czy córka sama mogłaby w jakiś sposób, np. podczas zabawy, naderwać uszko kolczykiem? Wiadomo, dopóki nie doświadczysz nie będziesz wiedzieć. Nieee, chyba jednak poczekamy jeszcze troszkę, aż będziemy obydwie w pełni świadome i gotowe :p.
Na zajęciach, w których bierzemy udział razem z Wiktorią, dwie z sześciu dziewczynek w wieku 1,5-3 lata, mają kolczyki w uszach. Może nie jest to odpowiednio dobrana próba do analizy statystycznej ale dla mnie jakiś obraz otaczającego świata jest :)
Zachęcam do wypowiedzenia własnego zdania na ten temat. Nie chodzi o to żeby pokazać czy matka, która przebiła uszy córce w wieku paru miesięcy jest lepszą, dbającą mamą czy gorszą. Chciałabym poznać Wasze zdanie, Wasze doświadczenia z tym związane – może jednak to ja się mylę i przekłucie uszu to naturalna rzecz w tak młodym wieku?
A jeśli już podjęliście decyzję, że to jest ten moment, ta chwila i córka chce mieć kolczyki w uszach to zapraszam do internetowego sklepu czajkowska.com.pl. Osobiście dla mojej córki jeszcze nic nie zakupiłam ale dla siebie już mam parę cudownych błyskotek z tego sklepu :D Współpraca i doradztwo pierwsza klasa no i jest z czego wybierać!

Ania

Źródło obrazka:http://czajkowska.com.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz