Już dawno myślałam, że jednym z pierwszych wpisów będzie post o
pieluszkach wielorazowych. Przeglądając dostępne informacje w
internecie, rozmawiając z matkami, mam wrażenie, że temat ten jest albo
mało znany albo z deka krytykowany. Bo jak to wracać się do czasów
naszych mam i babć i „paprać” się w gównach? 
Postaram się opisać jak to było w moim przypadku zakochania się w owych pieluszkach.
Na długo przed porodem, w prezencie na gwiazdkę dostałam książkę Reni Jusis „Poradnik zielonych rodziców”.

Postaram się opisać jak to było w moim przypadku zakochania się w owych pieluszkach.
Na długo przed porodem, w prezencie na gwiazdkę dostałam książkę Reni Jusis „Poradnik zielonych rodziców”.
Uwierzcie mi, wchłonęłam ją w 2 wieczory i totalnie zmieniło
się moje myślenie o rodzinie, wychowaniu itd. Postanowiłam „będę eko
mamą!”. Jedynym rozdziałem w tej książce, który potraktowałam po
macoszemu był właśnie rozdział o pieluszkach wielorazowych. Przeleciałam
pobieżnie po tekście, zobaczyłam jakieś rodzaje all-in-one, kieszonki,
otulacze; kolejne wyliczenia ile tego potrzebujesz – nieee to nie dla
mnie. Może kiedyś się w to wczytam - pomyślałam. Minęło parę miesięcy, wybraliśmy
się z mężem na Targi Matki i Dziecka w Krakowie. Dla mnie jako przyszłej matki
wszystko było cudowne, przepiękne, każde
stoisko mogłabym zwiedzać po kilkaset razy (gdyby nie ból pleców, nóg,
ciężar ogromnego taszczonego brzucha :p ). Co nas zaciekawiło; tłumy
wiadomo wszędzie ale stoisko z jakimiś kolorowymi „szmatkami” oblegane
było non stop. Myślałam, że pewnie jakieś ciuszki. Zrobiliśmy kilka
kółek wokół całego hangaru ze stoiskami licząc na to, że w końcu
znajdzie się trochę miejsca aby wcisnąć się w pobliże tego czegoś tak
pożądanego! Gdzie tam! Nie było szans! Poprosiłam męża aby wsunął się
bliżej bo ja z brzuchem wolę nie ryzykować :). Co się okazało – ludzie
zachwycali się właśnie pieluszkami wielorazowymi!! Ja widziałam tylko
sterty kolorowego czegoś, co matki wyrywały sobie prawie z rąk! I wtedy
przypomniałam sobie, że przecież gdzieś już przewinął mi się ten temat.
Po powrocie z targów postanowiłam poczytać za czym ci ludzie tak
szaleją. Oczywiście wujek google pomógł od razu. Pierwsze co zobaczyłam w
internecie to bogactwo wzorków, kolorów, rodzajów materiałów pieluszek. O boże! – pomyślałam, „jakie to piękne”. I od razu
poczułam żal, że taka okazja przeszła mi koło nosa, żeby na żywo
pooglądać te cudeńka! Dalej było tylko lepiej (wg męża gorzej :p ).
Siedziałam i chłonęłam wiedze na temat wielorazówek godzinami. Po 3
dniach wiedziałam już co do czego i szukałam gdzie mogę takie zakupić.
Zszokował mnie przedział cenowy – najtańsze pieluszki tzw. kieszonki
można już kupić za około 15-20 zł na allegro czy innym sklepie
internetowym; najdroższe spotkałam nawet po 100zł! Hyyy? ale dlaczego? –
pomyślałam.
Podczas „grzebania” za kolejnymi informacjami w końcu
znalazłam firmę zajmującą się pieluszkami wielorazowymi w Krakowie. Od
razu zobaczyłam światełko w tunelu i zaczęłam drążyć temat a raczej
dziurę w brzuchu mojego męża, że musimy tam pojechać! Bo przecież nie
kupimy kota w worku, przecież trzeba dotknąć, zobaczyć jak to wygląda,
czy opłaca się w ogóle wydawać pieniądze. To przekonało mojego K
.
Mailowo umówiłam się z właścicielką Babyetta, panią Ulą i już po paru
dniach stałam pod bramką z niewielkim napisem „Babyetta pieluszki
wielorazowe”, z sercem na ramieniu. Pani Ula, przemiła kobieta,
wytłumaczyła wszystko po kolei, pokazała każdą sztukę swojej pieluszki,
pokazała pracownię, materiały. Dowiedziałam się, że pieluszki mogą być
jednego rozmiaru np S, ale też są wersje rosnące razem z dzieckiem! Dla
mnie nie było już odwrotu – wiedziałam że muszę je mieć! Te piękne
wzorki o jeszcze piękniejszych nazwach: mleczna krówka, bananowa
ferajna, ślimaczek ptaszek i robaczek! Wzdychałam jak dziecko do każdej
sztuki. Opanowanie mojego męża pozwoliło nam spokojnie wrócić do domu i
przeanalizować jaki rodzaj pieluch wybieramy i jakie konkretnie wzorki
chcemy; bo to że nasza pocieszka będzie nosić ekopieluchy było oczywiste
:D. Zdecydowaliśmy się na pieluszki kieszonki, rosnące razem z
dzieckiem, z wkładami bambusowymi oraz otulacze. Teraz pozostało wybrać
czy wzorek szary groszek, a może biały groszek a może żabi rechot… Wybór
był ogromny ale udało się! Zrobiłam mailowe zamówienie i z
niecierpliwością czekałam na dostawę. Pieluszki w Babyetta cenowo są tak
pośrodku; ani z tych najtańszych ani z tych najdroższych. Byłam
zadowolona ale… chciałam więcej. Skusiłam się na zakup kilku pieluszek
na allegro, tych jednych z najtańszych, dla porównania. Wybór – chyba z
50 różnych wzorów znalazłam! (do dzisiaj zachwycam się tą
różnorodnością). No dobra ale się rozpisałam o początkach z pieluszkami a
miało być o zaletach i wadach ekopieluchowania.

Przyszedł w końcu
ten piękny majowy dzień kiedy córka pojawiła się na świecie. Była tak
maleńka, że wydawało mi się iż mogę ją całą schować w pieluszkę
wielorazową
Postanowiłam odczekać z eksperymentami pieluszkowymi, aż chociaż
troszkę poukładam życie, które zostało wywrócone do góry nogami i
maleństwo zaaklimatyzuje się w nowym otoczeniu. Po około dwóch
miesiącach córka miała na sobie pierwszą wielorazówkę. Było tylko „oh ah
jaka słodka, jak cudownie wygląda, mogłaby w samej pieluszce chodzić”!
No i się zaczęło. Pomyślicie, co z pięknych wzorków jak trzeba to prać.
Jasne, trzeba ale w moim przypadku nie widziałam problemu wrzucić w
tygodniu 1-2 prania więcej. Ok, popieram zdanie Natalii, że przeszkodą
jest bardzo małe mieszkanie; faktycznie trzeba przyznać że prawie cały
czas coś się suszy, jak nie dziecięce ubranka to w moim przypadku
pieluszki. Suszarka stoi non stop.

Staram się pisać nie tylko o
zaletach ale i o wadach takiego pieluchowania, bo nie ukrywajmy – są i
wady. Ja w ten sposób funkcjonuję już prawie dwa lata i przyznam, że tak
się już przyzwyczaiłam, że nie robi mi żadnego problemu kupa do
sprzątnięcia i do wyprania pielucha.
W internecie znajdziecie wiele
informacji od czego zacząć i czym to się je. Ja z mojego doświadczenia
napiszę co koniecznie trzeba mieć:
- zestaw pieluszek (rodzaje –
jakie wolicie; czy osobno wkład chłonny, czy z wkładem zszytym z
pieluszką). Jeśli miałabym kupować jeszcze raz pieluchy wolałabym kupić
troszkę mniej a te droższe, wydają mi się bardziej chłonne.
Muszę
tutaj zaznaczyć tą kwestię – moja córka nie należy do pulchnych dzieci,
ba! ona w ogóle nie należy nawet do standardowych dzieciaczków, ona jest
tzw. chudziną!! Przy jej wielkim apetycie (zjada od maleńkości totalnie
wszystko) w końcu załapaliśmy się na 3 centyl :p. Jakie to ma znaczenie
dla pieluszek – ma tak chude nóżki że czasami, dobra przyznaję dość
często, siurki po prostu wypływają na zewnątrz
Te gumeczki w pieluszkach nie przylegają idealnie do jej nóżek. Może w
przypadku grubszych nóżek problem ten znika. A może trzeba kupić
pieluszki za 100zł sztukę? nie wiem bo takowym nie posiadam. U nas to
jest mała zmora, ponieważ jest częstsze przebieranie :/.

- wiaderko, konieczne zamykane! no nie oszukujmy się „to” śmierdzi

- olejek antybakteryjny; z drzewa herbacianego lub lawendowy, ja wolę z
drzewa herbacianego bo wydaje mi się bardziej świeży? chyba tak
-
papierki celulozowe, w 100% biodegradowalne; wkładamy je do pieluszki i
kupkę z papierkiem wyrzucamy do wc! nie trzeba spłukiwać kupki
bezpośrednio z pieluszki, pieluszka zostaje prawie „nietknięta” :)
-
do prania pieluszek - proszek do prania dla dzieci, którego używamy o
połowę mniej niż do prania ubranek albo eko kule do prania – ja ich
używam, polecam; lub najzwyklejsze płatki mydlane. Przydatne (nie tylko
do pieluszek ale i do reszty prania – mydło galasowe (kostka ok 7zł).
Zachęcam jako alternatywa do vanisha i innych chemii do odplamiania.
- soda oczyszczona! cudo, które odkryłam dopiero będąc matką (wstyd? chyba tak). Jestem w posiadaniu książki na temat wykorzystania na wszelakie różne
sposoby sody począwszy w kuchni do pieczenia a skończywszy na toalecie.
Do pieluszek używam jako oczyszczania (dodatkowego), raz na 2-3 miesiące (opcjonalnie).
To chyba tyle z tego co trzeba mieć aby pieluchować wielorazówkami.
U nas wygląda to tak, że w domu używamy pieluszek wielorazowych a jeśli
gdzieś wychodzimy to zakładamy jednorazówkę – przyznaję – dla wygody.
Nie chce mi się myśleć o częstym przebieraniu gdzieś w terenie (poza
domem), o przetrzymywaniu zużytej pieluszki w torebce. Jeśli kupię
paczkę jednorazówek (np Dada 54 szt za 29,90 w Biedronce), taka paczka
wystarcza nam na miesiąc lub nawet dłużej.
Na zakup zestawu
pieluszek na start i potrzebnych do tego akcesoriów wydaliśmy około
1100zł. Sami oceńcie czy dużo czy mało. Ja jestem zadowolona z wyboru.
Jeszcze jedna kwestia, która dla mnie wydaje się dość ważna a
mianowicie – przy pieluszkach wielorazowych zapach nie znika jak w
standardowym pampersie. Co za tym idzie po zapachu rozpoznaję kiedy idą
ząbki, nie raz wiedziałam że, coś jest nie tak, że choroba jakaś się
zbliża. Niektórzy się ze mnie śmieją ale w naszym przypadku tak jest.
Najpierw specyficzny „ostry” mocz a za 2-3 tygodnie wyrzynające się
ząbki!
Napiszcie co Wy sadzicie o pieluszkach wielorazowych jeśli
macie doświadczenie w tym temacie. Ciekawa jestem waszych opinii i
spostrzeżeń. W końcu ciągle się uczymy i chcemy udoskonalać nasze życie
codziennie a nie oszukujmy się – pierwsze 2-3 lata naszego dziecka to
jedno wielkie przebieranie pupska :)
Ania
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz