Niedawno Wiktoria balowała na weselichu u wujka G. To nie było pierwsze wesele w jej 2-letnim życiu ale po raz pierwszy przeżywała wydarzenie i świadomie w nim uczestniczyła

Ja,
przyzwyczajona z poprzednich tego typu uroczystości, byłam pewna, że
Wiki padnie jak kłoda około godz 20-21 i cała noc będzie dla mnie i
mojego męża. Umocniło mnie w tym przekonaniu to, ze córka (jak nigdy)
wstała już o 7:30 z piosenką na ustach „oj nie nie moje kochanie”…
wiedziała co się święci
Byłam pewna, że zaśnie bardzo szybko, zwłaszcza że w trasie (drogi było
około dwóch godzin) przespała może 20 minut. Wszystko szło według mojego
założonego planu. Na miejscu mieliśmy zapewniony pokój gdzie swobodnie
dziecko mogło spać a my doglądając ją, bezstresowo mogliśmy świętować.

Ale
Wika wcale a wcale nie była chętna iść spać! Co prawda była zmęczona
ogromem przeżyć w tym dniu, oczy miała czerwone jak królik ale jak tylko
próbowaliśmy utulić ją do snu, zbierała swoje manatki i ciągnęła z
powrotem na salę. I tak z 3 podejścia mieliśmy…
Wiki była
zachwycona imprezą. Pomimo wyczerpania przemierzała kilometry między
stolikami, na salę gdzie goście tańczyli i kółeczka w holu…a ja za nią.
Do godziny 23, nie będąc na parkiecie, nogi miałam jak po całej nocy
tańcowania
Skąd te dzieci biorą tyle energii?? W duchu pomyślałam, że sama sobie
zgotowałam ten los bo przecież kto od samego poczęcia włączał jej
muzykę, wystukiwał rytm cha-cha i samby, żeby dzieciątko kochało muzykę
tak jak mama
No i masz! Po tym weselu jestem przekonana, że uwielbia tańczyć,
wywijać sukienką na wszystkie strony, ruszać bioderkami w rytm muzyki.
Znajomi (i nieznajomi) byli zachwyceni jak mała pląsa na parkiecie. A ja
mimo zmęczenia jak zwykle byłam z niej dumna :))


Po godzinie 23 Wiktoria zasnęła w foteliku do karmienia. Wesele zaliczyła i zakończyła jak po wielkim % spożyciu :D:D
sukienka – H&M, zakupiona w SH
buty – firma Wojtyłko
rajstopy białe ze Smyka
Ania
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz