Z okazji dnia dziecka Julo dostał w prezencie koszulkę z nadrukiem w myszki Miki. Muszę przyznać, że jest to pierwsza rzecz z bajkowym motywem w szafie mojego synka. Do tej pory unikałam takich ubrań, gdyż od zawsze tego typu printy kojarzyły mi się z pstrokacizną i brakiem smaku.
Dodatkowo Jul jest jeszcze za mały by mieć jakąś ulubioną bajkę czy postać z kreskówki, więc nie domaga się zakupu ciuszków z takowymi naprasowankami. Idąc tym tropem, w jego garderobie ubrań z jakimikolwiek nadrukami jest jak na lekarstwo, bo mama (puki jeszcze może :) ) ubiera synka według własnego gustu. Muszę jednak przyznać, że owy t-shirt zmienił mój pogląd na sprawę. Koszulka jest na tyle neutralna kolorystycznie, a myszka Miki nie dominuje i nie razi po oczach, iż musiałam przyznać sama przed sobą, że mi się ten ciuszek bardzo podoba. Być może właśnie taki subtelny print i stonowane barwy sprawiły, że powoli przekonuję się do kreskówkowych motywów na ubraniach, bo jak widać można je przenieść na poszczególne części garderoby ze smakiem i w dobrym tonie :)
Dodatkowo Jul jest jeszcze za mały by mieć jakąś ulubioną bajkę czy postać z kreskówki, więc nie domaga się zakupu ciuszków z takowymi naprasowankami. Idąc tym tropem, w jego garderobie ubrań z jakimikolwiek nadrukami jest jak na lekarstwo, bo mama (puki jeszcze może :) ) ubiera synka według własnego gustu. Muszę jednak przyznać, że owy t-shirt zmienił mój pogląd na sprawę. Koszulka jest na tyle neutralna kolorystycznie, a myszka Miki nie dominuje i nie razi po oczach, iż musiałam przyznać sama przed sobą, że mi się ten ciuszek bardzo podoba. Być może właśnie taki subtelny print i stonowane barwy sprawiły, że powoli przekonuję się do kreskówkowych motywów na ubraniach, bo jak widać można je przenieść na poszczególne części garderoby ze smakiem i w dobrym tonie :)
W związku z powyższym, przy pierwszej nadarzającej się okazji, postanowiłam założyć synkowi myszkową bluzkę. Jul wystąpił w niej podczas naszego ostatniego wypadu na zakupy. O sobotniej wyprawie do Galerii Bonarka i całym weekendzie spędzonym we czworo Ania wspomniała w poprzednim poście. Ze swojej strony chciałam tylko dodać, że były to cudowne trzy dni wypełnione zabawą, śmiechem oraz rozmowami o wszystkim i o niczym. Zarówno ja jak i Julek bawiliśmy się znakomicie i mam nadzieję, że niedługo uda nam się powtórzyć takie weekendowe spotkanie :)
Wracając jednak do tematu posta poniżej zamieszczam kilka fotek synka w "rewolucyjnej" koszulce :)
Poza koszulką z H&M (prezent od Cioci M.) Jul ma na sobie spodnie (Pepco) i trampki (Pepco).
Natalia
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz