Jak to bywa na początku macierzyństwa
człowiek testuje różne produkty około dzieciowe i szuka tego idealnego.
Tak też było i u nas w przypadku pieluch jednorazowych. Przez moje ręce i
pupę Julka przewinęło się kilka marek pieluchowych od Huggies, Pampers,
Happy po Rossmanowskie Babydream czy też biedronkowe Dady. I na tych
ostatnich stanęło i to o nich będzie ta notka 

Cóż,
moim zdaniem, to bardzo dobre pieluchy! Po pierwsze są chłonne i na
prawdę sporadycznie zdarza się nam żeby coś przeciekło. Trzymają na
swoim miejscu kupkę i nic nie wymyka się ani górą, ani bokami. Zapewne
wpływ na to mają elastyczne boczki i rzepki, które można zapinać wiele
razy, a i tak nadal super się „kleją”. To wszystko sprawia, że dobrze
zapięty pampers świetnie trzyma się na pupie i nie opada. Dady nigdy nie
odparzyły Julkowej skóry, więc wnioskuję, że odpowiednio ją chronią i
utrzymują z dala od wilgoci. Plusem jest także grubość pieluchy, a
właściwie to, że jest dość cienka i miękka (zarówno w środku jak i na
zewnątrz), co zapewne wpływa na lepszy komfort jej noszenia (tak sądzę,
ale sama nie nosiłam, a Jul jeszcze niewiele mówi, więc swojego zdania
na razie nie wyraził
) No i po drugie – cena… Jest według mnie bardzo niska, biorąc pod
uwagę świetną jakość produktu. Za paczkę zawierającą 54 sztuki pampersów
w rozmiarze 4 maxi w cenie regularnej trzeba zapłacić 29,90 zł, a w
cenie promocyjnej za 49,90 zł dostajemy mega pakę zawierającą 104
sztuki. Po trzecie – dostępność. Dady znajdziemy w każdej Biedronce.

Julek
przetestował na sobie wszystkie rozmiary Dady od newborn (2-5 kg),
przez mini (3-6 kg), midi (4-9 kg), po obecnie używane maxi (7-18 kg).
Jest jeszcze rozmiar Junior (15-25 kg), ale to odległa przyszłość :)
Pieluszki posiadają pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka i ja, ze swojej strony, także gorąco je polecam.
Moja ocena: 5+ / 6
Natalia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz