Jako, że zaczęłam serię wpisów na temat hucznego odpieluchowywania naszych pociech, czuję się zobowiązana niejako zakończyć czy też podsumować moje wywody.
Ostatni wpis na ten temat był we wrześniu, a poprzednie TU i TU. Jak da się zauważyć nie jest to taka oczywista sprawa. Raz wydaje nam się, że nasze dziecko osiągnęło etap "nosimy majtki", po czym wracamy do pieluszek, a bo dłuższy wyjazd, a bo nowa sytuacja, a bo jeszcze się wahamy czy aby na pewno itd itd.
My jesteśmy na etapie - pieluchomajtki na wyjścia. Od jakiegoś miesiąca pielucha jest zawsze sucha; czyli to tylko moje obawy, a nóż widelec mogłoby się "coś" wydarzyć :) Oczywiście pieluszka jest też na noc i rankiem również jest sucha :) Prawdopodobnie (chciałabym bardzo) jesteśmy na końcówce :)
Jak policzyć zajęło nam to jakieś 5 miesięcy. Czy to dużo czy mało - nie jestem w stanie określić.
Ale wiem na pewno:
- nigdy nie wolno nam dziecka do niczego zmuszać,
- każde dziecko rozwija się indywidualnie,
- na pewno przyjdzie taki moment kiedy dziecko będzie gotowe i z pewnością to zauważymy,
- a jeśli nawet wydawało nam się, że to już, a jednak jeszcze nie - no stres, spróbujemy za jakiś czas :)
- nie wyobrażam sobie "pomagać" dziecku np. termometrem - tak tak słyszałam o takich przypadkach, że dziecko męczyło się z kupką, aż trzeba było pobudzić zwieracz odbytu - wiem okropne, ale prawdziwe - skutek - dziecko w wieku 6 lat nie potrafi bez "pomocy" załatwić sprawy :/
- każdy z nas potrzebuje chwili spokoju i intymności - obskakiwanie dziecka, a nie daj boże denerwowanie się na nie, nie pomoże ani nam ani dziecku,
- nigdy nie powinniśmy kierować się kwestiami finansowymi - od samego początku wiedzieliśmy, że wydatek na pieluchy nie będzie mały; pozwólmy dziecku dojrzeć do pożegnania się pieluszkami.
To chyba byłoby na tyle z moich obserwacji i doświadczeń. Wiem, może nie jest za przyjemnie i może nie każdy chce czytać o kupie. Ale jeśli kogoś podtrzymałam na duchu lub też utwierdziłam, że jest na dobrej drodze czy też komuś przybliżyłam temat, kto jeszcze się nad tym nie zastanawiał - cieszę się, że to zrobiłam :)
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz