czwartek, 27 listopada 2014

Odpieluchowanie - etap końcowy?

Jako, że zaczęłam serię wpisów na temat hucznego odpieluchowywania naszych pociech, czuję się zobowiązana niejako zakończyć czy też podsumować moje wywody.
Ostatni wpis na ten temat był we wrześniu, a poprzednie TU i TU. Jak da się zauważyć nie jest to taka oczywista sprawa. Raz wydaje nam się, że nasze dziecko osiągnęło etap "nosimy majtki", po czym wracamy do pieluszek, a bo dłuższy wyjazd, a bo nowa sytuacja, a bo jeszcze się wahamy czy aby na pewno itd itd.

My jesteśmy na etapie - pieluchomajtki na wyjścia. Od jakiegoś miesiąca pielucha jest zawsze sucha; czyli to tylko moje obawy, a nóż widelec mogłoby się "coś" wydarzyć :) Oczywiście pieluszka jest też na noc i rankiem również jest sucha :) Prawdopodobnie (chciałabym bardzo) jesteśmy na końcówce :) 

Jak policzyć zajęło nam to jakieś 5 miesięcy. Czy to dużo czy mało - nie jestem w stanie określić.

Ale wiem na pewno:

- nigdy nie wolno nam dziecka do niczego zmuszać,

- każde dziecko rozwija się indywidualnie,

- na pewno przyjdzie taki moment kiedy dziecko będzie gotowe i z pewnością to zauważymy,

- a jeśli nawet wydawało nam się, że to już, a jednak jeszcze nie - no stres, spróbujemy za jakiś czas :)

- nie wyobrażam sobie "pomagać" dziecku np. termometrem - tak tak słyszałam o takich przypadkach, że dziecko męczyło się z kupką, aż trzeba było pobudzić zwieracz odbytu - wiem okropne, ale prawdziwe - skutek - dziecko w wieku 6 lat nie potrafi bez "pomocy" załatwić sprawy :/

 - każdy z nas potrzebuje chwili spokoju i intymności - obskakiwanie dziecka, a nie daj boże denerwowanie się na nie, nie pomoże ani nam ani dziecku,

- nigdy nie powinniśmy kierować się kwestiami finansowymi - od samego początku wiedzieliśmy, że wydatek na pieluchy nie będzie mały; pozwólmy dziecku dojrzeć do pożegnania się pieluszkami.

To chyba byłoby na tyle z moich obserwacji i doświadczeń. Wiem, może nie jest za przyjemnie i może nie każdy chce czytać o kupie. Ale jeśli kogoś podtrzymałam na duchu lub też utwierdziłam, że jest na dobrej drodze czy też komuś przybliżyłam temat, kto jeszcze się nad tym nie zastanawiał  - cieszę się, że to zrobiłam :)

Ania


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz