Pamiętam moje marzenie z dzieciństwa.... był nim domek dla lalek Barbie. Taki prawdziwy domek co ma drzwi i okna, gdzie jest łózko i lalka ma swoją szafę, ma łazienkę i kuchnię, może spacerować po swoim apartamencie i przebierać się w swojej garderobie po tysiąc razy.
Przyznaję, że miałam namiastkę domku - rodzice odkupili od znajomej (nie wiem za jakie pieniądze), 3-elementowy zestaw. Składało się na niego: szafa, zabudowa kuchenna z lodówką oraz łóżko. Ileż dni spędziłam przy zabawie lalkami. Ileż emocji było związanych z tymi przedmiotami. Wystarczyło ustawić w dowolnej kombinacji i już niewielka przestrzeń stawała się mieszkankiem dla lalek.
I tak to się stało, że teraz Wiki ma swój prawdziwy domek dla lalek. Chyba dużo w tym mojej zasługi :) Prawdopodobnie to nie do końca spełnione marzenia z dzieciństwa spowodowały, że zapragnęłam takiej zabawki dla córki.
Niestety, to co spełniało moje oczekiwania, przerastało nasze możliwości finansowe. Furtką stała się Anglia i wspominane już wcześniej tutejsze carbooty, na których można znaleźć dosłownie wszystko. Pisałam o nich TU. Tadi za niewielkie pieniądze (bo aż całe 8 funtów) zakupił piękny, drewniany domek (używany of course). Składający się z trzech segmentów, a w nich wiele okien i drzwi. Pięknie wymalowane; no może jedynie kolor dachu zmieniłabym, ale poza tym jest cudny. Zadbany; do poprawki był jeden zawias przy drzwiach oraz lekko odklejony szyld nad drzwiami. To nasz prawdziwy, angielski domek :) W gratisie dostałyśmy trzy laleczki oraz coś na kształt mebli. Jeśli chodzi o wykończenie wnętrza to długa droga przed nami. Ale przecież tak to jest - stan surowy można mieć w dwa tygodnie, a cała reszta często zajmuje nam nawet całe życie :))
Wiki zakochana od pierwszego wejrzenia. Wiedziała już wcześniej, że u taty czeka na nią taka atrakcja, toteż zabrałyśmy ze sobą naszą kolekcję myszek. Myszki mieszkają (w jeszcze nie wykończonym domku) i chyba żyje im się świetnie. Bardzo dobrze dogadują się też z zamieszkałymi tam laleczkami, które Wiki nazwała mamą, tatą i Kiką :) Codziennie słyszę inne scenki z życia myszek i strasznie przypominają mi sceny z naszego życia :) Jakże mnie to nie dziwi; dzieci chłoną wszystko całym swoim umysłem, przez cały dzień, w każdej sekundzie życia, a później odzwierciedlają to w swoich zabawach. Uroczy widok :)
Ania
Zdjęcia własne.
Wiki zakochana od pierwszego wejrzenia. Wiedziała już wcześniej, że u taty czeka na nią taka atrakcja, toteż zabrałyśmy ze sobą naszą kolekcję myszek. Myszki mieszkają (w jeszcze nie wykończonym domku) i chyba żyje im się świetnie. Bardzo dobrze dogadują się też z zamieszkałymi tam laleczkami, które Wiki nazwała mamą, tatą i Kiką :) Codziennie słyszę inne scenki z życia myszek i strasznie przypominają mi sceny z naszego życia :) Jakże mnie to nie dziwi; dzieci chłoną wszystko całym swoim umysłem, przez cały dzień, w każdej sekundzie życia, a później odzwierciedlają to w swoich zabawach. Uroczy widok :)
Ania
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz