Wyjazd do ZOO planowaliśmy już od dawna i w końcu w ubiegłą niedzielę udało nam się dotrzeć do tego magicznego miejsca. Magicznego dla nas dorosłych, ale przede wszystkim dla dzieci.
Julek mógł na żywo zobaczyć zwierzątka, które do tej pory widywał tylko w TV bądź na kartach książek. Radość miał przy tym ogromną, biegał od klatki do klatki, od wybiegu do wybiegu, krzycząc "WOW" i starając się nazwać każde zobaczone stworzenie. Powyżej na zdjęciu widać jak usiłował nakarmić "mamota" (czyt. wielbłąda) - ten jednak wolał trawę i suche liście i nie zainteresował się wafelkiem, ku wielkiemu rozczarowaniu synka. Cóż można więcej napisać - wypad udał się znakomicie, pogoda dopisała, Jul do dzisiaj opowiada jak to był w "zio" i podśpiewuje "idziemy do zio, zio, zioooo" :) Na pamiątkę zostały nam zdjęcia i przekonanie, że jeszcze nie raz odwiedzimy to miejsce :)
Natalia
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz