Urodziny to dla każdego ważny dzień w życiu. Zwłaszcza naszej pociechy. Co prawda małe dziecko odbiera ten dzień z całkiem innej perspektywy niż rodzic. Rodzice dwoją się i troją żeby ten dzień był wyjątkowy, szczególny, zarówno dla dziecka jak i dla nich. Przecież to w tym dniu, tylko kilka lat wcześniej, w większych bądź mniejszych mękach przyszła na świat mała istotka, która zmieniła nasze życie dokładnie o 180st.
Wiktoria podeszła do tematu jak standardowe dziecko; jak są urodziny to są i prezenty i tort :) Tortu nie mogło zabraknąć! Chciałam żeby było coś czekoladowego - Wika jak ma wybrać jakiś smak to zawsze jest czekoladowy ;) Przeszukiwałam internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu czegoś dobrego, ładnego, coby ucieszyło wyglądem i smakiem. Wyglądem Kikę, a smakiem całą resztę ;)
I mam takie szczęście, że w mojej okolicy mieszka przesympatyczna dziewczyna, która potrafi wyczarować tort jak z bajki. Zwie się Tortoholiczką, jak przystało na kogoś kto kocha to co robi. Widać poświęcenie i pasję, oj widać :)
Tort był dokładnie taki jak chciałam. Wyglądem zrobił wielkie WOW. Wydawałoby się, że będzie bardzo słodki bo tylko czekolada i lukier, obłożone batonami Kitkat. I jakie było zaskoczenie, gdy w środku pojawiły się orzeźwiające truskawki zatopione w (oczywiście) "pinkowej" czyli truskawkowej masie. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że tort był po prostu REWELACJA!
Zrobić dobre zdjęcia graniczyło z cudem. Ja z tortem w rękach, Wika nie mogła powstrzymać się żeby nie wsadzić palucha do czekolady i spróbować. Tadi próbował cokolwiek uchwycić w całym szale i zamieszaniu. Co wyszło to pokazuję :) Tak sobie różowe świnki hasały w naszym czekoladowym torcie :) :)
Ania
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz