środa, 3 grudnia 2014

English for children.


Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zapisaniem Wiki na lekcje języka angielskiego. Możliwe, że nie przyszłoby mi to do głowy gdyby nie obecna nasza sytuacja życiowa.
Już pół roku temu, całkiem przypadkowo, trafiłyśmy na pokazową lekcję dla maluszków. Wika była zainteresowana samą zabawą, chyba mniej zwracała uwagę na to, że pani mówi do dzieci w innym języku. Postanowiłam zgłębić wiedzę w tym temacie, czy warto, jakie są plusy i minusy nauki obcego języka w tak wczesnym wieku.





Faktycznie dzieci już od 2 roku życia mogą zacząć naukę języka obcego. Ale muszą być spełnione warunki: ma to być nauka poprzez zabawę, czyli śpiewanie piosenek, powtarzanie pojedynczych słów oraz nauka tylko wtedy kiedy dziecko ma na to ochotę. Początkowo jest to bardziej oswajanie niż żmudna nauka jaką znamy ze szkoły. Ale czy to oswajanie godzinę czy dwie w tygodniu ma sens? Czy dziecko faktycznie coś z tego zapamięta? Czy to tylko i wyłącznie inna forma zabawy, powiedzmy sobie szczerze - nie taniej zabawy :/ Jestem święcie przekonana, że dziecko nauczy się języka obcego tylko wtedy, gdy będzie z nim obcowało dużo więcej godzin niż dwie tygodniowo. Dlatego moim zdaniem same lekcje mogą być stratą pieniędzy. Z doświadczenia wiem, że najlepszą, a na pewno najszybszą formą nauki jakiegokolwiek języka jest po prostu ciągłe przebywanie w środowisku, gdzie ludzie posługują się danym językiem. Czyli krótko mówiąc wyjazd za granicę może być najlepszą opcją. I nie ma tu znaczenia czy to dziecko czy dorosły; każdy chcąc porozumieć się "ze światem" będzie zmuszony do przyswajania obcego języka.

Wiadome jest, że nie będziemy specjalnie zmieniać miejsca zamieszkania "bo angielskiego trzeba się nauczyć". Jeśli chcemy zapewnić dziecku dodatkową atrakcję, a przy tym nauczyć czegoś, dlaczego nie - możemy uczestniczyć w takiej formie zajęć. Wszystko zależy jakimi kryteriami się kierujemy. Czy robimy to dla zabawy, czy mamy nadzieję, że będzie tej nauki jakiś efekt, a może "bo znajoma chodzi to my też będziemy"? Nikt nikomu nie zabroni, a jak widać musi być popyt na to jeśli takowe zajęcia oferowane są już dla 2,3-latków.

U nas jakoś tak naturalnie wyszło, że Kika zaczęła oglądać bajki w języku angielskim. Najpierw była to "Lippy and Messy" na TVP ABC, potem filmiki o alfabecie, kolorach i cyferkach in english :) I sama byłam w szoku jak szybko się tego wszystkiego uczy! Za każdym razem kiedy prosiła czy może pożyczyć komórkę, prosiła o włączenie "ej bi si di". Alfabet w formie piosenki zna obecnie cały, a jak zapytam "jaki to kolor?" odpowiada zazwyczaj po polsku i angielsku. Sama osobiście nie zmuszam jej do nauki; staram się tylko "pookładać" już tą posiadaną wiedzę w jej głowie (powtarzam, że te słówka są w języku angielskim, a te w polskim, jedni ludzie mówią w takim języku, a tam gdzie tata mieszka mówią w innym). Zna też kilka piosenek z bajek i bardzo chętnie wyśpiewuje je od rana do nocy :) Po prostu powtarza zasłyszane zwroty, zdania, wyrazy, jak każde dziecko, które w lot łapie nowe rzeczy.

Podczas pobytu w Anglii, Wiktorii bardzo spodobały się kolorowe karty z obrazkami "Activity Flash Cards". Oczywista oczywistość opisy w języku angielskim :). Akurat były na promocji więc zakupiłam. Jest ich bardzo dużo, tekturowe, z miejscem do napisania danego słówka. Przedział wiekowy 3+. Uczą tych najmłodszych rozpoznawania kolorów i poznawania nowych słów, a tych starszych pisowni poszczególnych wyrazów. Dla Wiki świetna zabawa - segreguje karty w zależności od koloru tła oraz zgaduje co jest na obrazku. Ja w żaden sposób nie zmuszam jej aby uczyła się tych słówek po angielsku. Pewnie przyjdzie taka chwila, że zapyta co tutaj jest napisane :) A i kiedyś weźmiemy pisak w rękę i spróbujemy poćwiczyć pisownię.

Z językowych gadżetów, które ostatnio wpadły mi w ręce jest również obrazkowy słownik, który dostałam w prezencie jeszcze w początkowych klasach podstawówki. Jest bardzo kolorowy, podzielony na rozdziały, z opisem w języku polskim, angielskim oraz z zapisem fonetycznym. Wiki uwielbia stronę z kolorami, liczbami oraz rozdziały związane zwierzątkami. Na razie staramy się opisywać co widzimy, gdzie to możemy spotkać, a także przypominamy sobie sytuację związane z konkretnym zwierzątkiem czy rzeczą.


Podsumowując, jeszcze nie zdecydowałam czy będziemy uczestniczyć w zajęciach języka angielskiego dla najmłodszych. Obecnie uczestniczymy zajęciach ogólnorozwojowych oraz pod piękną nazwą "W krainie baśni" :)

Plusy takowych lekcji to na pewno jakaś forma rozrywki dla dziecka, które czas spędza głównie w domu, możliwość poznania nowych osób, nauka zabaw w grupie, rozwój cech społecznych.

Minusy to na pewno koszty; tego typu zajęcia są dość drogie. Czy dziecko może zniechęcić się do dalszej nauki? Podejrzewam, że nie aczkolwiek może być totalnie taką formą zajęć niezainteresowane i znudzone, co dalej wpływa na ogólne wrażenie straty czasu i pieniędzy.

Pewnikiem jest to, że każde dodatkowe zajęcia są dla dziecka dobre pod warunkiem, że działamy bez przymusu :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz