Ten wpis miał powstać jeszcze w czerwcu ale w natłoku różnych spraw ani ja ani Natalia nie mogłyśmy się zmobilizować i wrzucić kilka fotek obrazujących jak wspaniale spędzamy czas w czwórkę :D
Wypad na miasto był dość spontaniczny, a jego głównym celem była wizyta Natalii u lekarza. Lekarza "załatwiliśmy" dość szybko, bez zbędnych ceregieli, dlatego potem mogliśmy się delektować lodami, kawą, frytkami i słońcem na plantach. Pogoda jak na lato przystało! Dzieci szczęśliwe, bo przecież oni kochają się jak rodzeństwo ;) Mamy szczęśliwe jeszcze bardziej, bo jak się nie cieszyć kiedy w względnym spokoju można wypić pyszną kawę i porozmawiać o rzeczach ważnych i nieważnych. Tak to jest, że jesteśmy z Natalią przykładem "super pary" :D I nie dlatego, że zgadzamy się we wszystkim, że jesteśmy bardzo podobne i myślimy tak samo. A dlatego, że mamy czasami bardzo odmienne zdanie, całkiem inny punkt widzenia i potrafimy o tym rozmawiać, dyskutować. Nigdy taka debata nie zakończyła się kłótnią i brakiem kontaktu. Przecież obydwie wyznajemy zasadę, że tyle wiemy na swój temat, że albo jedna drugą będzie musiała zabić albo będziemy przyjaźniły się do końca życia ;) ;) ;) A że rozlewu krwi nie lubimy także widujemy się w miarę często, na ile pozwalają nam nasze prace, obowiązki. Wika i Julo uwielbiają się razem bawić. Ostatnio mam wątpliwości czy Julek na pewno lubi Kikę, która próbuje go zdominować (jak silna kobieta, Wiktoria to przecież zwycięstwo ;) ). Ale patrząc na nich jesteśmy obie pewne, że wskoczyliby za sobą w ogień.
Ten dzień zaliczamy do jednego z wielu wspaniałych dni spędzanych razem. Wspólna kawa i lody, potem zabawa na ogrodzie, zbieranie poziomek, truskawek, porzeczek i agrestów. Trochę "bitew" o rowerek biegowy zakończonych wspólną kąpielą w wannie po upalnym dniu :))
Ania
Cóż mogę dodać po tak trafnym komentarzu Ani :) Dokładnie to co napisała to kwintesencja naszej znajomości. Nam nawet fajnie milczy się razem, fajnie "kłóci" czy zaśmiewa się do łez. A nasze dzieci mimo różnych charakterów świetnie się razem bawią.
Każdy wypad do Ani to dla mnie pewnik doskonale spędzonego czasu, rozmowy o wszystkim i niczym, o rzeczach ważnych i "pierdołkach". No i jestem pewna, że dla Julka to także frajda.
Przy okazji naśladując Wiktorię uczy się nowych rzeczy i próbuje nowych smaków. I w taki oto sposób mój synek nielubiący żadnych owoców zajadał się poziomkami, truskawkami, porzeczkami i agrestem prosto z krzaczków :) To były magiczne chwile, powrót dla mnie do beztroskiego dzieciństwa gdy sama tak robiłam. A smak świeżych owoców nie do opisania. Dziękuję za ten dzień i z niecierpliwością czekam na kolejne wspólnie spędzone chwile :)
Cóż mogę dodać po tak trafnym komentarzu Ani :) Dokładnie to co napisała to kwintesencja naszej znajomości. Nam nawet fajnie milczy się razem, fajnie "kłóci" czy zaśmiewa się do łez. A nasze dzieci mimo różnych charakterów świetnie się razem bawią.
Każdy wypad do Ani to dla mnie pewnik doskonale spędzonego czasu, rozmowy o wszystkim i niczym, o rzeczach ważnych i "pierdołkach". No i jestem pewna, że dla Julka to także frajda.
Przy okazji naśladując Wiktorię uczy się nowych rzeczy i próbuje nowych smaków. I w taki oto sposób mój synek nielubiący żadnych owoców zajadał się poziomkami, truskawkami, porzeczkami i agrestem prosto z krzaczków :) To były magiczne chwile, powrót dla mnie do beztroskiego dzieciństwa gdy sama tak robiłam. A smak świeżych owoców nie do opisania. Dziękuję za ten dzień i z niecierpliwością czekam na kolejne wspólnie spędzone chwile :)
Natalia
Zdjęcia własne.
Zdjęcia własne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz