poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Minionkowa rodzina z jajek niespodzianek.


Pewnego dnia sprzątając po raz kolejny dziesiątki pomarańczowych jajeczek z jajek niespodzianek stwierdziłam, że musimy coś z tym zrobić. Tak dalej być nie może, że jajka widzę wszędzie, w każdym pokoju. Pierwotnie owe jajka spełniały funkcję jajek w Wiki kuchni. Ale ileż można tych jajek mieć ;) Codziennie była jajecznica i jajka z szynką, ale po śniadaniu jajek nie ubywało, a jeszcze przy każdej okazji Wiktoria kolekcjonowała ich coraz więcej. Ostatecznie żółto-pomarańczowe plastikowe jajeczka były wszędzie, nie do ogarnięcia.


Moje myśli krążyły wokół tego jak można by je wykorzystać. Z pomocą przyszedł wujek google, który poddał kilka pomysłów :)

Najszybszym, najprostszym i jakże ułatwiającym sprzątanie było wykonanie korali. Najzwyczajniej w świecie spinamy jajko z kolejnym jajkiem aż wykorzystamy wszystkie, łącząc je w jeden bądź więcej okręgów. Takim oto sposobem opanowałyśmy walające się jajka po całym domu. Kilka pozostało oczywiście do celów gastronomicznych a cała reszta ozdobiła szyję bujanego psa ;)


Tak wyszło, że Wiktoria polubiła Minionki. Nie widziałyśmy filmu, jedynie reklamy w TV oraz tictaci w limitowanej minionkowej wersji. Wiki oszalała na ich punkcie. Ciągle wspominała o Minionkach. I jaka była moja i jej wielka radość gdy mogłyśmy samodzielnie je zrobić! Nic prostszego! A ile radochy!

Tak naprawdę potrzebne są jajka, niebieska i czarna taśma izolacyjna, nożyczki, czarny flamaster, klej oraz oczy. Oczy zakupiłyśmy w sklepie papierniczym. Wybór był ogromny; od czarno-białych do różnokolorowych; małe, większe i największe. Kika wybrała oczywiście te gdzie były "pinkowe" ;)

Jedną część jajka oklejamy niebieską izolacją, w drugiej części czarny pasek. Na pasku przyklejamy oczy, malujemy buźkę oraz włosy i gotowe! 

I tak oto powstała Minionkowa rodzina :) Wiktorii bardzo spodobała się zabawa Minionkami;  prawdopodobnie będziemy tworzyć kolejne ;)


Jest sporo zalet takich zabawek. Po pierwsze - wykonane są własnoręcznie a to najbardziej cieszy. Wiele radości jest przy samym tworzeniu, nie wspominając już o późniejszej zabawie. Po drugie - gdy się coś zepsuje nie jest nam aż tak żal; wykonanie jest tanie i proste, można zrobić kolejne. Po trzecie - wyobraźnia dziecka nie zna granic. Pozwólmy mu tworzyć własne miny Minionków - Wiktoria zadawała tysiące pytań o to, jakie emocje pokazuje dany Minionek. Potem sama przychodziła i mówiła, że "ten Minionek chyba nie lubi się bawić bo ma focha" :D 

W planach mamy jeszcze robienie pszczółek. Z pewnością pochwalimy się jak tylko powstaną. A teraz korzystamy jeszcze ze słonecznej pogody i wyruszamy na spacer!

Ania.
Zdjęcia własne.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz